Wyznam od razu; nie umiem mówić o tym , co robię. Gdybym umiała, to próbowałabym opisać to, co w życiu najważniejsze, bez szukania możliwie prostej i sugestywnej formy graficznej dla rzeczy, spraw i emocji, które bez wyrażenia są tak ulotne, że prawie nieobecne. Nie znoszę patosu, przesady, egzaltacji. Mam dystans do „wielkich” artystycznych prób, których wielkość jest założona a priori , a uznanie i podziw- to efekt niezrozumienia, zakłopotania i obawy narażenia się na śmieszność. Rewolucyjne zmiany w artystycznym widzeniu świata mijają, a my pozostajemy ze swoim małym światem, nieszczęśliwi, zgubieni, spragnieni sensu i piękna i nieporadni nawet w okazywaniu tego pragnienia. To naturalne środowisko moich prac: prawda trudna, kaleka, przygnębiająca, ale przecież zaskakująca urodą zwykłych rzeczy; przeciętni ludzie, których jakże nie kochać, gdy zdumiewają bogactwem ducha, błyskotliwością intelektu i jakże znieść ich dziwactwa, małość, podłość bez odrobiny życzliwego humoru, groteski, czy sarkazmu. Możecie tych ludzi zobaczyć w moich grafikach, może odnajdziecie i siebie . Mnie się to udaje, choć nie zawsze odnajduję siebie w tej samej postaci. Zapraszam więc do przygody estetycznej i emocjonalnej. Być może uda się Wam dostrzec piękno najprostszych form i przedstawień nie obarczone świadomością zła, bez drugiego dna mrocznej metafizyki i tragedii ludzkiego losu. Monika Małkowska recenzując pierwsza indywidualną moją wystawę pisała: „W Zapiecku młoda artystka pokazała wszystkiego po trochu, w sumie 73 prace. Widać, że ma poczucie humoru i nie szuka na siłę oryginalności. Tematy też podejmuje najprostsze z możliwych- pejzaż, portrety, ludzki tłum. Wszystko wystylizowane, dalekie od realizmu, dekoracyjne. Graboś bawi się formą, szuka wymownych skrótów i jak ognia unika pretensjonalności. Trzeba odwagi, żeby po artystycznych studiach bawić się w wyklejanki, jak w przedszkolu. Tymczasem jej to uchodzi i wychodzi./…/ …Graboś, jak artyści samorodni, uprasza formy i wykorzystuje kształty posunięte przez naturę. Ale mówi o współczesnym społeczeństwie. Widać to zwłaszcza na grafikach, na których rozmnożone figurki (lub same łebki) zostały ustawione w szeregi i rytmy. Każdy jest odmieńcem, dziwakiem, osobowością .Mimo to udało się ułożyć z nich zgrany zespół. Wyjątkowo optymistyczna diagnoza naszego świata. („Zgrany zespół dziwaków”, Rzeczpospolita z )
inni o mnie:
Anita Graboś to wyjątkowa artystka, która – nie bacząc na trendy
i mody- ma odwagę być sobą.
Spotkanie z pracami Anity Graboś jest zawsze rodzajem przygody artystycznej. Artystka prezentuje wysublimowaną sztukę tradycyjną,
ale też – na swój sposób – nowatorską. Tradycyjną jest technika
i ilustracyjny charakter jej prac. Ale to prostota zwodnicza, bo wciągająca nas w wyrafinowaną zabawę subtelnych asocjacji kulturowych, fabularnych i artystycznych. Jest w nich dziecięca prostota, ba! naiwność spojrzenia kreująca baśniową rzeczywistość, w której piękno i uroda życia jest równie oczywista, jak nieuchronność przemijania i śmierci pokazywanej bez cienia patosu, czy grozy. I nic w tym dziwnego, że Wieża Babel jest Atlantydą i Arką Noego, przesyconą dziecięca radością życia,
w otoczeniu bezbrzeżnego żywiołu.
Sztuka Anity Graboś – to sztuka wielu planów, która jest wyzwaniem
i propozycją udziału w artystycznej perynegracji wiodącej w głąb ukrytych szczegółów i znaczeń, które można samemu odkryć i wyeksponować. Artystka daje nam niepowtarzalną możliwość bycia współtwórcą dzieł niedokończonych, które mogą się zmieniać i dojrzewać z naszym udziałem. Bo każdy jest artystą, jeśli nawet o tym nie wie.
O wystawie „Ogród”
Zwodnicza jest prostota sztuki Anity Graboś. Autorka wikła nas
w artystyczną i intelektualną intrygę wykorzystując proste środki wyrazu. Ale nie dajmy się zwieść. Jej prace to artystyczna pułapka pełna sprzeczności i zaskakujących przesłań. Artystka perfekcyjnie wykorzystuje w doborze środków naiwność dziecka, czy nieporadność twórców samorodnych, do prezentacji tematów najważniejszych: naszej tożsamości, miejsca na ziemi, przemijania, życia i śmierci. Robi to z zadziwiająco lekki sposób, bez egzaltacji unikając jak ognia patosu.
Grafiki Anity Graboś są miłe dla oka, wręcz dekoracyjne. Ale to także pułapka! Dekoracyjność to widok z planu odległego, wystarczy zbliżyć się
i skupić na szczegółach, by odkryć, że zwykła kolejka jedzie w podróż bez początku i końca w towarzystwie anioła i tylko grupka gapiów jeszcze
do niej nie wsiadła, że znak nieskończoności wypełniają ludzkie istoty,
że zmienia się on w jakąś kosmiczna karuzelę, taniec życia i śmierci.
Prace artystki są bliskie literaturze. Niektóre można przyrównać do nowel, czy wręcz powieści. One „opowiadają” o ludzkiej egzystencji w sposób prosty, zrozumiały, choć wymagający, bo tkwią głęboko w naszej kulturze, sięgając po archetypy, symbole różnych kultur, motywy filozoficzne, religijne i literackie. „Linia” prezentowana na wystawie na Tajwanie
w ramach XIII Międzynarodowego Biennale Grafiki 2008, to opowieść
o ludzkim życiu, wręcz ilustracja losów od narodzin do śmierci (i poza nią), ale w istocie to próba pokazania jedności sprzeczności: radości i smutku, bieli i czerni, życia i śmierci, yin i yang…
Przesłanie prac Anity Graboś ma w istocie charakter intelektualny
i filozoficzny, choć artystka nie pretenduje do roli mędrca. Pozostaje jedynie obserwatorem opisującym rzeczywistość językiem z pozoru prostych, nieporadnych, lecz jakże trafnych i sugestywnych środków plastycznych. Dramatyczne, czy wręcz przerażające prawdy o ludzkim życiu pokazuje w wysublimowany prosty sposób, istotne przesłanie ukrywa w dekoracyjnych formach. To bodajże najbardziej zadziwiające antynomia w twórczości Anity Graboś.
W pracach Anity Graboś nie znajdziesz pretensji, wyrzutu, niezgody, buntu wobec ludzkich dramatów. Jest za to dobrotliwa akceptacja nieuchronności zdarzeń, nawet tych dramatycznych i akceptacja naszych ułomności. Artystka sięga raczej po dobrotliwą ironię i groteskę w ukazywaniu ludzkich spraw. Przedstawia postaci (ew. twarze) trochę dziwaczne, zdeformowane, zwykle ukazane w tłumie, który ich odmienność rozmywa. Wszyscy jesteśmy trochę dziwakami – zdaje się mówić artysta – ale w tłumie dziwaków możemy poczuć się sobą. Bo w sumie jesteśmy tacy sami, choć odmienni. Samotność w tłumie? Z pewnością.
Prostocie formy grafik Anity Graboś towarzyszy oszczędność środków wyrazu. Przykładem może być tytułowa grafika wystawy w galerii Zapiecek zorganizowanej w maju 2008 roku – „Bliscy”. To przykład artystycznej ascezy. Grafika przedstawia lecące w jedna stronę ptaki, różniące się od siebie nieco kształtem, kolorem. Po niektórych pozostał już tylko wklęsły kształt na papierze. Czy można prościej powiedzieć prawdę o odchodzeniu naszych bliskich?
Wydawać by się mogło, że tą drogą nie sposób pójść dalej, a jednak… Tym razem Anita Graboś prezentuje tryptyk „Ogród I”, „Ogród II” i „Ogród III”.
Z pozoru to ilustracja książki dla dzieci. Artystka sięga po bogatą ornamentykę roślinną i wprowadza nas w rzeczywistość Flory, rzymskiej bogini kwiatów. Tylko że pierwsza część tryptyku, to bajkowy szczyt roślin
z barwnymi motylami, druga – gąszcz roślin z baśniowymi, uskrzydlonymi ludzikami, zaś trzecia – pokazuje pień, w którego dziupli tkwią stłoczone ludzkie twarze. Tak jeszcze nikt nie pokazał cyklu narodzin, życia i śmierci
i ponownego powrotu w sokach drzewa, w ferii roślin, kolorowych motyli… Trudno pogodzić tu dramatyczną refleksję dotyczą przemijania z radosną formą pozornie dziecięcej ilustracji. Trudno… I artystka wie o tym.
Na koniec spójrzmy na pracę „Drzewo Życzeń”. Doczepione do jego gałęzi
nasze życzenia stają jego ozdobą. Nic nie wiemy o tajemnej mocy sprawczej,
w którą wierzono i wierzy się w kulturze Wschodu i Zachodu.
Poprzestańmy więc na pięknie!